Wyjątkowo winny maj czyli widelcowe podsumowanie numer 33 – maj 2017

Każda okazja żeby dobrze zjeść jest dobra. A jeśli jeszcze do tego są to afrodyzjaki, popijane bąbelkami, od których przyjemnie zaszumieć może w głowie to może się z tego zrobić całkiem przyjemny wieczór… Zapraszamy na przegląd ofert na Święto Zakochanych.
(więcej…)
Tym razem mieliśmy, wspólnie z Widelcem, przyjemność degustować wina z włoskiej winnicy Ronchi di Manzano uważanej za najlepsze terroir położone w centrum apelacji Colli Orientali del Friuli. Degustację, zorganizowaną przez stowarzyszenie Kobiety i Wino oraz restaurację Vintage, poprowadziła Basia Lejkowska, importerka, sommelierka i właścicielka sklepu z winem Vintage.
Kto mi powie, która kuchnia, oprócz polskiej, jest najszerzej reprezentowana w Krakowie? Oczywiście włoska! Kochamy pizzę, choć to co oferuje nam część restauracji żaden Włoch by pizzą nie nazwał. Lubimy tez makarony i włoskie desery. Włoska to właśnie nazwa nowej restauracji proponującej kuchnię ze słonecznej Italii, a znajdującej się pod najbardziej prestiżowym adresem w mieście czyli w apartamentowcu Angel Wawel. Lokalizacja sugeruję kuchnię wykwintną i elegancką (z równie eleganckimi cenami), co kłóci się trochę z ideą kuchni włoskiej. Kuchni taniej i domowej, ze składników, które są akurat pod ręką. Czy we Włoskiej udało się pogodzić te dwie , jak się wydaje, skrajne koncepcje? Poszliśmy sprawdzić.
Przyznaję otwarcie, nigdy nie byłam w Yellow Dog. Owszem, mieliśmy okazję próbować ich dań na Foodstocku (raczej porażka) i Najedzonych (pyszne!), ale decyzja o zamknięciu lokalu (i uczuciowe rozterki w tle) jakoś specjalnie nas nie poruszyła. Do nowo otwartego lokalu, Ramen Girl of Yellow Dog, też nam jakoś spieszno nie było. Po przestudiowaniu menu, nie byłam pewna czy takie smaki w ogóle przypadną do gustu dość konserwatywnemu Widelcowi. I nawet planowałam się tam wybrać z kimś innym. Aż tu oferta Ramen Girl pojawiła się na Grouponie (sześciodaniowa kolacja degustacyjna dla dwóch osób z lampką wina za 99 PLN). Postanowiliśmy zaryzykować i spróbować.
(więcej…)
Słońce dziś wyszło zza chmur dlatego tym chętniej powędrowałam bulwarami na Zabłocie, do Fabryki, gdzie odbyła się kolejna edycja bardzo lubianego przez nas festiwalu kulinarnego Foodstock. Widelec niestety zachorzał i został w domu. Towarzyszył mi za to producent najbardziej eleganckich witryn w Polsce. A może i w Europie. Godnie on Widelca zastępował. Pojemność jego żołądka naprawdę czasami mnie zaskakuje.
(więcej…)
W restauracjach na Rynku nie gustujemy (wyjątkiem jest znajdująca się tuż przy Rynku Zdybanka), ale są takie okazje kiedy z wyborem miejsca się nie dyskutuje. Sporym zaskoczeniem był dla nas fakt, że La Grande Mamma znajduje się w budynku zajmowanym wcześnie przez Sphinxa. Wystrój ma mało włoski, dość niejednolity: tu drewniany stół z motywami ludowymi, tam reflektor jak z Batmana albo artylerii przeciwlotniczej, na ścianie rozczłonkowana Dama z łasiczką na kapslach (foremkach do kruchych babeczek?), a w oknie ciężkie kotary.
(więcej…)
Pamiętacie bistro Parasol? jeśli do tej pory nie udało się Wam go odwiedzić, to mam dla Was złą wiadomość: niestety bistro już się zamknęło. Na jego miejscu powstało nowe miejsce, klub restauracyjny Od jajka do jabłka. Słychać o nim już było od jakiegoś czasu, szczególne zainteresowanie wzbudzała nazwa, przywołująca na myśl rzymskie uczty i wyjątkową obfitość jedzenie. Oficjalne otwarcie nastąpiło całkiem niedawno, a nam udało się tam zajrzeć w parę dni po otwarciu.
Wieczór zapowiadał się idealnie: piękna pogoda, doskonałe towarzystwo i restauracja serwująca dania kuchni śródziemnomorskiej. Jak byśmy na chwilę uciekli z dusznego Krakowa i przenieśli się gdzieś na południe Włoch. Na ścianach przepiękne marokańskie płytki, obsługa uśmiechnięta, karta smakowita. Wtedy jeszcze myśleliśmy, że kolacja w Destino musi zakończyć się sukcesem.
(więcej…)
Tyle się ostatnio dzieje w Krakowie i okolicach, że już praktycznie nie ma czasu na zwykłe chodzenie po knajpach. A to fantastyczna, dziesięciodaniowa kolacja, a to śniadanie prasowe (relacja już wkrótce). Do tego jeszcze półfinały Małopolskiego Festiwalu Smaku i przygotowanie do zbliżającego się wielkimi krokami remontu mieszkania. Nie żebym narzekała, że tyle się dzieje, bo dobrze mi z tym, ale wiem, że najbardziej czekacie na kolejne relacje z nowszych i starszych krakowskich lokali gastronomicznych. Dlatego gdy tylko udało nam się wygospodarować dzień wolny od pracy, poszliśmy oczywiście na obiad.
(więcej…)