desery

Śniadanie na wesoło czyli Wesoła Cafe

Lato sprzyja odkrywaniu nowych miejsc na śniadanie. Słoneczna pogoda sprawia, że chętniej wychodzimy z domu w poszukiwaniu kulinarnych doznań. Tym razem za cel naszej śniadaniowej weekendowej wycieczki obraliśmy Wesoła Cafe na Rakowickiej. Słyszeliśmy już wiele pozytywnych opinii o tym miejscu i postanowiliśmy w końcu przetestować je na własnej skórze, a raczej podniebieniu.Kraków - Wesola Cafe - szyld (więcej…)

Ciężkie życie blogera czyli prezentacja nowego menu w Hilton Garden Inn Krakow Airport

Życie blogera nie jest łatwe. Na co dzień zasuwa w korporacji, a jak już pójdzie coś zjeść, to najczęściej mu wystygnie, zanim skończy robić zdjęcia. A kiedy nie robi zdjęć jedzeniu, wszyscy się dziwią. W pracy wszyscy patrzą mu w talerz. W wieczory i weekendy jest nękany przez szerokie grono znajomych pytaniami: Gdzie zjeść? Co polecasz? Jakieś nowości? Z powodu problemów z silną wolą ciężko mu utrzymać dietą, a tu jeszcze rodzina donosi, że czytelnicy się skarżą, że wpisy na blogu pojawiają się zbyt rzadko. Więc znowu trzeba iść jeść i dietę szlag trafił…

Ale tak na serio to wcale nie jest tak źle! Lubimy odkrywać nowe miejsca i smaki, i dzielić się nimi z Wami. Lubimy się wymądrzać i doradzać w doborze restauracji w zależności od okazji, apetytu i kieszeni. No i dla dobrego jedzenia, warto jest czasami złamać dietę. A w dodatku czasami, mamy okazję spróbować niektórych rzeczy, zanim pojawią się w oficjalnym menu lokalu, porozmawiać z szefami kuchni, powymieniać się opiniami z innymi osobami, tak jak my zwariowanymi na punkcie jedzenia. Tak też było w ostatni czwartek, podczas prezentacji nowego menu w restauracji hotelu Hilton Garden Inn Krakow Airport.Hilton Garden Inn Kraków Airport - Appetizer - figa, kuleczki z wieprzowiny, bliny z kawiorem, kiełbasa ze śliwką (więcej…)

Spacery po okolicy czyli Bistro Praska

Nie da się ukryć, że mieszkamy w pięknej okolicy: Wawel i Wisła tuż pod nosem, a od Kazmierza i Rynku dzieli nas dwudziestominutowy spacer. Na Dębnikach świat jakby zwalnia i wszystko toczy się swym powolnym rytmem. Niestety ostatnio, na każdym wolnym kawałku przestrzeni powstają apartamentowce, bo przecież w tak doskonałej lokalizacji nie buduje się zwykłych bloków. Są tez pozytywne aspekty rozwoju Dębnik, a mianowicie rozwój infrastruktury gastronomicznej. Na Dębnikach mamy najlepszą pizzę, klimatyczną winiarnię (szkoda, że z dość słabą ofertą gastronomiczną), a nawet sklep z winem. Ostatnimi czasy Dębniki wzbogaciły się o jeszcze jeden lokal, Bistro PraskaKraków - Bistro Praska - budynek

(więcej…)

Wiedeński szyk czyli Sissi Organic Bistro

Na informację o otwarciu nowego lokalu gastronomicznego w Krakowie reaguję najpierw entuzjastycznie, szczególnie jeśli już w fazie projektu (a ostatnio modne jest posiadanie profilu na Facebooku jeszcze przed otwarciem lokalu) widać, że autor przedsięwzięcia ma jakaś wizję. Po fazie euforii przychodzi fala depresji, bo nie nadążam z opisywaniem nowych lokali, a i wpisów na blogu mogłoby być więcej. Aż w końcu nadchodzi moment kiedy w końcu można iść ten lokal odwiedzić i poświęcić się ulubionemu zajęciu czyli jedzeniu.Kraków - Sissi Organic Bistro - wejście

(więcej…)

Majówka w kwietniu czyli Najedzeni Fest! Wino

Dawno już przestałam liczyć na to, że na Najedzeni Fest uda mi się spróbować wszystkiego co sobie zaplanowałam. Zazwyczaj stawiam na nowości, ale zawsze zdarzy się, że znany od dawna wystawca skusi Cie apetycznie wyglądającym daniem albo znajomi poczęstują jakimś smakołykiem. Tak było i dzisiaj.Kraków - Forum Przestrzenie - Najedzeni Fest! wino - leżaki (więcej…)

Kolacja z Grouponem czyli Ramen Girl (zamknięte)

Przyznaję otwarcie, nigdy nie byłam w Yellow Dog. Owszem, mieliśmy okazję próbować ich dań na Foodstocku (raczej porażka) i Najedzonych (pyszne!), ale decyzja o zamknięciu lokalu (i uczuciowe rozterki w tle) jakoś specjalnie nas nie poruszyła. Do nowo otwartego lokalu, Ramen Girl of Yellow Dog, też nam jakoś spieszno nie było. Po przestudiowaniu menu, nie byłam pewna czy takie smaki w ogóle przypadną do gustu dość konserwatywnemu Widelcowi. I nawet planowałam się tam wybrać z kimś innym. Aż tu oferta Ramen Girl pojawiła się na Grouponie (sześciodaniowa kolacja degustacyjna dla dwóch osób z lampką wina za 99 PLN). Postanowiliśmy zaryzykować i spróbować.Kraków - Ramen Girl of Yellow Dog - Czarny Ramen (więcej…)

Bądź fit na wiosnę czyli Redberry

No tak, fit pasowałoby być nie tylko na wiosnę, ale cały rok. Niestety, przestrzeganie zdrowej diety kiepsko nam wychodzi. Z ruchem tez różnie bywa. Ale tej wiosny próbujemy po raz kolejny i trzymajcie za nas kciuki 😉Kraków - RedBerry - sok gruszkowo szpinakowy (więcej…)

Nie ufaj przewodnikom czyli Bianca

Jakiś czas temu ukazała się nowa edycja przewodnika Michelin. Gwiazdki nadal ma tylko Atelier Amaro, ale do lokali wyróżnionych sztućcami (za wystrój, jakość obsługi, atmosferę lokalu przyznaje się od jednego do pięciu sztućców) dołączyły dwie krakowskie restauracje: Ed Red i Bianca. Każda otrzymała po jednym zestawie sztućców. Na liście wciąż widnieje też Ancora (z dwoma symbolami sztućców), mimo iż została zamknięta, w dość nieprzyjemnych okolicznościach, w lutym tego roku. Jakiś miesiąc przed publikacją nowej edycji przewodnika Michelin.Kraków - Bianca - Mozzarella burrata z rukolą i podsuszanymi pomidorami koktajlowymi

(więcej…)

Na zgliszczach Sfinksa czyli La Grande Mamma

W restauracjach na Rynku nie gustujemy (wyjątkiem jest znajdująca się tuż przy Rynku Zdybanka), ale są takie okazje kiedy z wyborem miejsca się nie dyskutuje. Sporym zaskoczeniem był dla nas fakt, że La Grande Mamma znajduje się w budynku zajmowanym wcześnie przez Sphinxa. Wystrój ma mało włoski, dość niejednolity: tu drewniany stół z motywami ludowymi, tam reflektor jak z Batmana albo artylerii przeciwlotniczej, na ścianie rozczłonkowana Dama z łasiczką na kapslach (foremkach do kruchych babeczek?), a w oknie ciężkie kotary. Kraków - La Grande Mamma - widok z zewnątrz (więcej…)

Domowo i bezglutenowo czyli Leniwe Kopytko (zamknięte)

Dziś będzie o lokalu, do którego pewnie bym nie zajrzał gdyby nie rekomendacja znajomego i konieczność przejścia na dietę bezglutenową mojej przyjaciółki. Wszystkich bezglutenowców, tych z przymusu i wyboru, bardzo szanuję, ale dla mnie dieta bezglutenowa byłaby najgorszą pod słońcem karą jaka mogłaby mnie spotkać. Nie straszny mi świat bez słodyczy i czekolady, ale świat bez pszenicy? Bez rosnącego w rękach ciasta drożdżowego? To nie dla mnie.Kraków - Leniwe Kopytko - okładka menu (więcej…)