Recenzje

W krainie prosciutto i mortadeli czyli Widelec odwiedza region Emilia-Romania

Już od wczoraj jesteśmy z powrotem w zaśnieżonym Krakowie. Przeskok z plus 15 do minus 5 stopni i śniegu był dość drastyczny. Na karby pogody chcemy zrzucić więc opóźnienie w publikacji wpisu o naszych ostatnich dniach spędzonych we Włoszech. Od razu przyznam, że przez te ostatnie dni jedliśmy już zdecydowanie mniej, gdyż inne atrakcje wysunęły się na pierwszy plan. A poza tym ubrania zaczęły nas cisnąć ;-)Kuchni Bolonii, miasta zwanego „La Grassa”, nie udało nam się więc zbadać jak należy. Mam nadzieję, że jeszcze tam wrócimy, na przykład z początkiem października, na festiwal tortellini, mortadeli i trufli.

Parma - sklep Rastelli - szynki w tle (więcej…)

Śledziona, miecznik i cannoli czyli Widelec i przysmaki Palermo

Weekend w Palermo zapowiadał się ciepły i słoneczny. Trochę wiało, ale przy 20 stopniowej temperaturze wiatr był nawet przyjemny. W drodze na autobus, który miał nas zabrać do Monreale, odwiedziliśmy, trochę przypadkiem, targ Capo w okolicy Porta Carini. Koniecznie muszę na niego wrócić aby uzupełnić zapasy przypraw. No i po truskawki.Palermo - Capo market - miecznik

(więcej…)

Z widelcem po Palermo czyli Widelec na Sycylii

Palermo przywitało nas ciepłym wiosennym powietrzem. Mimo że do hotelu dotarliśmy dopiero przed 21, wciąż było ciepło i bez problemu można było usiąść w kawiarnianym ogródku i napić się wina (4-5 EUR za duży kieliszek). Z wyborem wina długo nie marudziliśmy, bo, jak stwierdziłam, na Sycylii nie podadzą nam złego wina. W pierwszym lokalu wino było trochę cierpkie, ale bardzo dobre (BiSogno Di Vino, via Giacalone 2, Palermo). W drugim też całkiem niezłe (Kebap Casablanca, Palermo – wybaczcie, ale Widelec MUSIAŁ zjeść kebaba. Dostał nauczkę – kebab był drobiowy i całkiem średni). Ale okazało się, że do trzech razy sztuka. W ostatnim lokalu, wino które nam podano miało mocno octowy posmak i nie dało się go pić. Zrozumieliśmy dlaczego wszyscy pili tam piwo. Jeśli chcecie napić się dobrego wina w Palermo to szerokim łukiem omijajcie Atmosphera Rest&Lounge przy ulicy Rosolino Pilo. Trochę szkoda, bo ten lokal znajduje się tuż przy naszym hotelu.

Palermo - pomarańcze na ulicy

(więcej…)

Tajskie na wynos czyli Yam Yam (Aktualizacja adresu)

Kolejny tydzień w biegu i ani chwili czasu żeby wyjść i zjeść coś na mieście. A czytelnicy Widelca są głodni nowych recenzji. Po raz kolejny postanowiliśmy skorzystać z usług pizzaportal.pl i zamówić jedzenie do domu. I po raz kolejny nasz wybór nie padł na pizzę, ale na oferującą kuchnię tajską na wynos restaurację Yam Yam. Polecano mi ją wielokrotnie, ale dopiero teraz nadarzyła się okazja żeby ją wypróbować.

Yam Yam - makaron PAD MEE SUA

(więcej…)

Hiszpania po najeździe Rzymian czyli Casa Juan (zamknięte)

Restauracji oferujących kuchnie hiszpańską jest w Krakowie jak na lekarstwo. Dlatego, kiedy tylko dowiedzieliśmy się o otwarciu Casa Juan na Karmelickiej, natychmiast postanowiliśmy się tam wybrać. Niech was nie zmyli napis Avanti przy wejściu ani bardziej rzymski niż hiszpański wystrój lokalu. Jak napisano w karcie, jest to wynik najazdu Rzymian na Hiszpanię w III wieku p.n.e. Przynajmniej mają poczucie humoru.

Casa Juan - płonące kiełbaski chorizo - zdjęcie 2

(więcej…)

Pyszna perełka w samym centrum Krakowa czyli Bistro Magnes (zamknięte)

Nie będę ukrywać, że wizytę w Bistro Magnes planowałam od dawna. Zachęcona bardzo pozytywnymi recenzjami Wojciecha Nowickiego nie mogłam się doczekać kiedy sama spróbuję serwowanych tam dań. W celu podgrzewania atmosfery śledziłam zmieniające się cały czas menu na Facebooku i z żalem patrzyłam jak kolejne pysznie brzmiące dania, których nie spróbowałam, znikają z karty. Aż w końcu nadszedł ten dzień.
Kartę przestudiowałam jeszcze przed wyjściem z domu i zanim dotarłam na miejsc już wiedziałam co zjem. Miałam tylko nadzieję, że tłumy krakowian, czytelników piątkowego wydania znanej wszystkim gazety, nie przeszkodzą mi w zrealizowaniu mojego planu. Jak się okazało, krakowianie już zjedli obiad (lunch?), o, jak by to określił Widelec, „wiejskiej porze” i w Magnesie było pusto. O tym, że tłum krakowian już się przetoczył świadczył fakt, że niektóre pozycje z karty nie były już dostępne.

Bistro Magnes - menu

(więcej…)

Lunch na Kurnikach czyli Kipi Resto Bar

Tak się złożyło pewnej soboty, że wylądowałam głodna wraz dwiema innym osobami na ulicy Kurniki, tuż przy Galerii Krakowskiej. Głód doskwierał nam mocno, a nie interesowało nas zjedzenie kebaba ani też przebijanie się przez tłok panujący zazwyczaj w weekend w Galerii. Kiedy więc naszym oczom ukazał się Kipi Resto Bar z nadzieją wkroczyłyśmy do środka. Wnętrze nas ani nie zachwyciło ani nie odrzuciło. Klienteli, składającej się, na pierwszy rzut oka, z osób które udawały się bądź zakończyły własnie podróż, było dość sporo. Postanowiłyśmy więc spróbować.

Kipi - menu

(więcej…)

Uważajcie na śledzia czyli Ambasada Śledzia – Mały Śledź (AKTUALIZACJA)

Ten wpis był zupełnie niezaplanowany dlatego tym razem musicie obejść się bez zdjęć. Musicie też obejść się smakiem bo smacznie nie było. Nad tym miejscem ciąży chyba jakieś fatum. Kiedyś można było tu zjeść hiszpańskie tapas, potem na chwilę zawitało tu Pitu-pitu, w którym jedzenie nie było złe, ale chyba właściciel nie miał pomysłu na ten lokal. Teraz na Bożego Ciała zawitał Mały śledź – młodszy brat Ambasady Śledzia ze Stolarskiej, który ma być alternatywą dla królujących na Kazimierzu zapiekanek. (więcej…)

Śniadanie z książką czyli Milkbar

Widelec musiał udać się do Warszawy i zostawił mnie samą. Postanowiłam więc w ten weekend wybrać się na samotne śniadanie gdzieś tuż przy Rynku Głównym, jako że moje późniejsze plany skupiały się wokół ulicy Długiej. Mój wybór padł na Milkbar przy ulicy Tomasza, na przeciwko La Petite France. Powodowały mną dwie kwestie. Po pierwsze właścicielem tego miejsca jest Tom, który wcześniej prowadził Nic Nowego na Krzyża, które uważałam za bardzo sympatyczny (i smaczny) lokal. Po drugie, mimo iż Milkbar istnieje już jakiś czas nie słyszałam żadnych opinii na jego temat. Postanowiłam więc sprawdzić sama.

Milkbar od ulicy

(więcej…)

Meksykańska uczta czyli Alebriche (zamknięte)

Za oknem zima, znowu śnieg i tylko mi się marzy ucieczka do ciepłych krajów. Niestety,  na urlop i słońce trzeba jeszcze poczekać. Ale na szczęście w samym centrum Krakowa można znaleźć kawałek pełnego kolorów Meksyku. Na ulicy Karmelickiej pomiędzy jedną z sieciowych pizzerii a sklepem z ubraniami mieści się niepozorna na pierwszy rzut oka restauracja meksykańska Alebriche.

Alebriche - Carne enchilada

(więcej…)