ziemniaki

Po prostu smacznie czyli Pod Sokołem

Widelec zarządził, że na następny obiad udajemy się od restauracji oferującej polską kuchnię. Nie żeby zbrzydły mu burgery i inne kuchnie świata. Ot zamarzył mu się powrót do źródeł. Po krótkim przeglądzie przygotowanych przeze mnie propozycji lokali, wybór padł na Restauracje pod Sokołem. Trochę z lenistwa, bo od ulicy Piłsudskiego, przy której znajduje się restauracja, dzielą nas zaledwie trzy przystanki autobusowe. Trochę też dlatego, że liczyliśmy, że gęsina, którą serwowali na święto Niepodległości pozostała w karcie na dłużej.Kraków – Pod Sokołem – Polędwiczki wieprzowe w sosie z grzybów leśnych 2

(więcej…)

Frytki dla małych i dużych czyli Frytka Bar (zamknięte)

Napisała do nas Marta, że była ostatnio we Frytka Barze na Krakowskiej i poinformowała, że robią tam świetne frytki. „Frytka Bar na Kazimierzu?” – zdziwiłam się. Przecież ten bar był gdzieś w Nowej Hucie. Okazało się, że Frytka Bar otworzył niedawno drugą siedzibę, właśnie na Krakowskiej. Bliżej już się nie da. Postanowiliśmy zajść na frytki przy najbliższej okazji.Kraków - Frytka Bar - slogan (więcej…)

Miłe złego początki czyli Ancho (zamknięte)

Pewnej słonecznej niedzieli, spacerując po Krakowie, zdarzyło nam się zgłodnieć w okolicach ulicy Rakowickiej. I wtedy przypomniało nam się (no dobra, mi się przypomniało, mężczyźni nie mają pamięci do takich rzeczy), że jedna z czytelniczek polecała nam Lunch Bar Ancho. Postanowiliśmy spróbować i zasiedliśmy przy jednym z rozstawionych na zewnątrz stolików. Ja nie przepadam za takimi stolikami przy ulicy, ale Widelec przekonał mnie, że dzięki temu zrobimy ładniejsze zdjęcia. Wszystko dla w(W)idelca!Kraków - Ancho - gnocchi i ryba (więcej…)

Nie tylko krzywa wieża czyli Widelec w Pizie

Już od jakiegoś czasu o kierunkach naszych wycieczek decydują nie tylko atrakcje turystyczne, ale i kulinarne. Tak też było w przypadku Pizy. Choć muszę przyznać, że krzywa wieża  nas oczarowała. Lubiliśmy ją odwiedzać szczególnie w nocy, kiedy nie była otoczona tłumem turystów. Za to jedzenia w bezpośrednim sąsiedztwie Piazza dei Miracoli nie mogę polecić. Któregoś dnia złapała nas ulewa i nie mieliśmy innego wyjścia jak tylko usiąść na kawie w pierwszej lepszej kafejce. Jako, że zbliżała się pora lunchu, a śniadanie, choć smaczne (croissant z Nutellą), nie było zbyt obfite, zamówiliśmy też panini. Gdzie jak gdzie, ale we Włoszech panini powinny być dobre. Nie mogliśmy się bardziej mylić. O ile panino Widelca z gotowaną szynką było jeszcze zjadliwe, to moje z salami i mozzarellą było po prostu tłuste i pozbawione smaku. Brrr.Piza - Piazza dei Miracoli (więcej…)

Po prostu wołowina czyli Well Done

Uwielbiamy nowości! Dlatego, gdy tylko nadarzyła się okazja, pobiegliśmy sprawdzić, co to za lokal otworzył się w okolicach placu Wolnica. A konkretnie przy Mostowej 2. Szyld BBQ&Whisky sugerował, że będziemy mieć do czynienia z kuchnią amerykańską. Nie pomyliliśmy się. Well Done!Kraków - Well Done - wejscie (więcej…)

Na każdą kieszeń czyli Kuchnia u Doroty

W odpowiedzi na prośby naszych czytelników dzisiejszy wpis będzie o restauracji z niższej półki. Choć wizyta w lokalu odbyła się zanim dowiedzieliśmy się o zapotrzebowaniu na tego typu recenzje. Po prostu, korzystając z możliwości zjedzenia razem obiadu w normalnej porze lunchu, w dniu pracującym (a dysponując oczywiście ograniczoną ilością czasu), postanowiliśmy odwiedzić miejsce, które swego czasu serwowało szybką i smaczną kuchnię, nie będąc przy tym fast foodem.Kraków - Kuchnia u Doroty - wejście i menu (więcej…)

Czasem mało znaczy dużo czyli Om Om (zamknięte)

Jak już wspominałam w poprzednim wpisie, podczas Małopolskiego Festiwalu Smaku nie znaleźliśmy nic, co nadawałoby się na obiad. Ogromna kolejka do pierogów zniechęcała skutecznie. Zaczęliśmy się więc zastanawiać co (i gdzie!) by tu zjeść. Czasu nie mieliśmy za dużo więc musiało to być coś szybkiego. Oczywiście zapiekanki nie wchodziły w grę.Kraków - Omom - kiełbaska z frytkami (więcej…)

Nie taki anioł jak go malują czyli Malinowy Anioł w Zielonkach

Malinowy Anioł atakował nas ze wszystkich stron. A to ktoś polubił, ktoś był, ktoś coś napisał. Sprawdziliśmy co to ten Anioł. Okazało się, że to nowa restauracja, przepraszam, trattoria, restauracji się już u nas nie otwiera, w Zielonkach. Przy głównej drodze. I choć, jak wiecie, od krakowskiej „włoskiej” kuchni staramy się ostatnio uciec, to musieliśmy pojechać sprawdzić jak radzą sobie  z „daniami kuchni śródziemnomorskiej przeplatanymi tradycyjną kuchnią Polską”.

Kraków - Zielonki - Malinowy Anioł - Lemoniady

(więcej…)

Wizyty na Morawach częśc druga czyli Widelec w Brnie

Dziś część druga relacji z Moraw. Tym razem o kulinarnych urokach Brna. I o prawdziwej czeskiej kuchni. na początek jednak: Zelný trh czyli taki brneński kleparz. Mnóstwo straganów z warzywami i owocami z morawskich pól i sadów. Niestety takiej obfitości warzyw nie znajdziecie w menu czeskich restauracji. Tam królują mięso, ziemniaki i knedliki. Miałam wielka ochotę zakupić doniczkę z papryczkami chili, ale Widelec odmówił noszenia jej przez cały dzień.

Morawy - Brno - Zelný trh - Papryczki chilli

Zelný trh

(więcej…)

Nie tylko knedliki czyli Widelec na Morawach

W tym roku, z różnych powodów, musieliśmy zrezygnować z wakacji na południu Europy. Postanowiliśmy więc wybrać się po sąsiedzku, na Morawy, w okolice Brna.  Choć z początku trochę żałowaliśmy, że nie dane nam będzie zajadać się owocami morza, szybko przekonaliśmy się, że czeska kuchnia też może być bardzo smaczna. I że Czechy mają dużo więcej do zaoferowania, niż tylko tylko gulasze, zawiesiste sosy i knedliki.

W naszym hotelu z jedzeniem bywało różnie, staraliśmy się więc, tak często jak tylko się dało, poznawać smaki południowych Moraw w okolicznych barach i restauracjach. Do najgorszych przeżyć należały chyba grillowany ser z wodnistym mega słonym sosem, plastikowy burger i puree z proszku. Soli to w ogóle nam w Czechach nie żałowano…

Morawy - Rozdrojovice - Hotel Atlantis- Lamb knee with eggplant-potato mash

Jagnięcina z purée ziemniaczano-bakłażanowym, z proszku…

(więcej…)