Znowu Gruzja czyli warsztaty „Gruzińskie wina i polskie mięso” w Il Calzone
Od kiedy wiosną tego roku Agnieszka z Widelcem odwiedzili Gruzję, a ja kilka miesięcy wcześniej, podczas jakiegoś spotkania w Kinokawiarni KIKA poznałam piękną Keti Prangulaishvili, Młodą Ambasadorkę Gruzji w Polsce, i skosztowałam przygotowanych przez nią gruzińskich potraw, wsiąkliśmy na dobre. Dlatego każda okazja, by posmakować Gruzji- – czy to na talerzu, czy w kieliszku – jest dla nas dobra.
I taka właśnie okazja nadarzyła się końcem minionego roku, gdy Mariusz Kapczyński z Vinisfery zaprosił nas na degustację i warsztaty „Gruzińskie wina i polskie mięso” do restauracji Marcina Pierożyńskiego „Il Calzone” na Starowiślnej. Ponieważ warsztaty – postawiono przed nami przystawki, a to: hummus orzechowy na chałce, pstrąg na marynowanej papryce, pasztet z kurczaka z majeranku z granatem, duszony bakłażan na ziołowej grzance, potrawka z gęsich żołądków na ostro (ostro!), placuszek cukiniowy z gulaszem baranim, roladka z rostbefu z marynowaną w czerwonym winie cebulką. Uff! Win było aż piętnaście a niektóre z nich piliśmy już kiedyś podczas gruzińskiej degustacji w restauracji „Klimaty południa”, gdy Mariusz Kapczyński przedstawiał nam ofertę importera Wadipol. My jednak mamy innych faworytów. I o nich słów kilka.
Zaczęliśmy od bąbelków i – to była inicjatywa oddolna uczestników warsztatów – na bąbelkach skończyliśmy. Na początek wieczoru podano bowiem wino Sparkling brut z winnicy Marani, o ktorej już wiele dobrego słyszeliśmy, bo jej właściciele ciągle poszukują nowych rozwiązań i zapowiadają w najbliższych latach prezentacje win przygotowanych przy użyciu metody szampańskiej. Również Sparkling Brut zrobił dobre wrażenie na początek – odpowiednio kwasowy, z aromatami jabłka i gruszki – a przypomnieliśmy sobie o nim także przy deserze i połączyliśmy z szarlotką – bardzo nam ten eksperyment wyszedł. By zakończyć temat deserów –z tej samej winnicy podano na koniec Sparkling red semi-sweet. Oczywiście, koleżance Agnieszce się nie spodobał, bo dużo słodyczy, ale ja na babski wieczór w maju lub lipcu kupię klika butelek. Podejrzewam, że nam doskonale poprawi humory!
Oczywiście nie zabrakło ulubionych win redaktora Kapczyńskiego – tych z kvevri. „To jest kvevri, które lubimy!” – powiedziałyśmy zgodnie, pijąc Kvaliti 2015 z rodzinnej winnicy Acrhil Guniava. W tym winie niczego nie brak, a każdy element ładnie ze sobą współgra; za nutami szarlotki idzie pestka, która ładnie wieńczy całość. Smakowało mi najlepiej z pasztetem z kurczaka w majeranku, ale także duszony bakłażan komponował się z nim dobrze. A skoro o jedzeniu mowa – potrawka z gęsich żołądków na ostro pierwsza klasa! Do nich idealnie jest napić się Tavkvevri 2014, Beka Gotsa. To wino o ładnej, delikatnej barwie i bogatym smaku, odświeżające; złagodziło ostre gęsie żołądki. Z drugiej tury przystawek i win, najciekawsze wydało mi się połączenie Saperavi Mukuzani 2014, Georgian Wine House z placuszkiem cukiniowym z gulaszem baranim oraz z roladką z rostbefu. To Mukuzani to rodzaj wina, które najlepiej smakuje w towarzystwie jedzenia – tu akurat padło na mięsa, którego smak idealnie podkreśla. I jeszcze zwracam uwagę na wina od małego producenta Amiran Vefxvadze – oczywiście z kvevri – Otshanuri sapere 2015. Owocowe, taniczne, intensywne – przeważyło nad daniem głównym, czyli kaczką confit, ragoût z jesiennych warzyw i purée z batata – i obudziło pragnienie, by po degustacji wyjść nie na zasypaną śniegiem Starowiślną, a między krzewy winorośli gdzieś w Kachetii. Oby szybko spełniło się nam to marzenie!
Dziękujemy Mariuszowi Kapczyńskiemu za zaproszenie na warsztaty.