Zupy i pierogi inaczej czyli Mandu i Oriental Spoon
Zmęczeni tradycyjnym świątecznym obżarstwem szukaliśmy nowych smaków. Sushi cieszyło jak nigdy, ale wciąż chcieliśmy odmiany i Azja wydawała się być dobrym kierunkiem. Pomyślałam, że to doskonała okazja żeby w końcu udać się do Mandu, małego lokalu przy Starym Kleparzu serwującego koreańskie pierożki o tej samej nazwie, przygotowywane na parze. Mandu to siostrzany lokal Oriental Spoon, a ich bibimbap podbił serca i podniebienia nawet moich rodziców. Więc właściwie w ciemno mogliśmy założyć, ze będzie dobrze. Nie pomyliliśmy się.
Mandu dysponuje zaledwie czterema stolikami więc praktycznie zawsze jest tam tłoczno. Obsada stolików często się zmienia dlatego nawet jeśli zaraz po wejściu nie znajdziecie wolnego miejsca, to warto zamówić i poczekać, bo coś na pewno się zwolni. To świetne miejsce na szybki i pyszny lunch przyciąga ludzi w każdym wieku. Podczas naszej wizyty w lokalu przebywała też para w wieku moich dziadków – starsza pani zauroczona koreańskimi smakami zabrała do Mandu swojego męża. Jemu też smakowało!
W menu znajdziecie zawsze kilka rodzajów pierogów, w tym smażone i wege. Dostępne są również zupy, a te zmieniają się raz na jakiś czas. My mieliśmy przyjemność spróbować zupy manduguk (21 PLN), w której oprócz trzech rodzajów pierożków (kimchi, seul i galbi) znajdziecie tez jajko i szpinak zanurzone w esencjonalnym wołowym bulionie. Ta zupa jest absolutnie fenomenalna, szczególnie przy takich temperaturach jakich obecnie doświadczamy. Z pierogowego menu wybraliśmy bibim mandu (22 PLN) czyli podsmażane pierożki z sałatką i, wierzcie mi, mimo że smażone, pierożki są wciąż niesamowicie delikatne. To ciasto to mistrzostwo świata. Jeśli chodzi o nadzienia, to moim faworytem jest chyba wersja z makaronem z batatów i wieprzowiną (seul), ale za każde z nich dałabym się pokroić.
Tak się rozsmakowaliśmy w mandu, że następnego dnia na lunch poszliśmy do… sąsiedniego Oriental Spoon. Tym razem Widelec skusił się się na bibimbap z wołowiną (21 PLN) – ja jestem absolutnym fanem wersji z pikantnymi kalmarami. Ja na japche czyli makaron z batatów z wołowiną (26 PLN) i jeszcze podzieliliśmy się zupą z kimchi i tofu (12 PLN). To kolejna świetna zupa, której musicie spróbować. Jest na pewno doskonała jako lekarstwo na dzień po nocnych hulankach. Porcja japche (makaronu) jest tak ogromna, że byłam bliska spakowania połowy na wynos, ale na w sukurs przyszedł mi Widelec. Trochę szkoda, bo niby to tylko makaron z warzywami i mięsem, ale mogłabym go jeść bez końca i chętnie dokończyłabym swoją porcję wieczorem.
Krótko podsumowują, jeśli jeszcze nie odkryliście koreańskich lokalików przy Kleparzu, musicie koniecznie szybko naprawić ten błąd. Nie pożałujecie. Często można ich też spotkać na Najedzonych w Forum więc nie przegapcie tej okazji.
W Mandu zjedliśmy za 47 PLN, a w Oriental Spoon za 59 PLN. To świetnie wydane pieniądze.
Mandu i Oriental Spoon, ul. Paderewskiego 4, Kraków.