Warszawa w ataku czyli Bobby Burger
Wybraliśmy się wczoraj na otwarcie pierwszego w Krakowie lokalu Bobby Burger. W stolicy działa już 5 restauracji pod tym szyldem (i dwa food trucki). Krakowski lokal dział na zasadzie franczyzy. Restauracja zlokalizowana jest w budynku Angel City, mniej więcej na wysokości przystanku Politechnika. Grupą docelową Bobby Burgera nie są jednakże studenci, a „imprezowicze, przemierzających nad ranem ulice w poszukiwaniu dobrego i niedrogiego jedzenia” (cytat za informacją prasową). Dlatego lokal ma być otwarty do późnych godzin nocnych,Lokal urządzony jest dość prosto. Główną „ozdobą” jest mural, który powstawał na naszych oczach. Rozumiemy, że to jakaś część hipsterskiej mody, ale nam niestety nie przypadła do gustu konsumpcja w oparach farby. Na szczęście kiedy wy będziecie odwiedzać Bobby Burgera, mural będzie już gotowy i będziecie mogli zjeść w bardziej komfortowych warunkach. Obsługa była jeszcze lekko zdezorientowana (4 osoby za barem, z czego jedna przyjmuje zamówienia, a pozostałe plątają się tam i z powrotem), ale miła i uśmiechnięta. Na początku wydawało się, że przypadły nam w udziale miejsca stojące, ale szybko znalazły się dla nas krzesła. Nie było tez problemu z domówieniem frytek, praktycznie tuż przed podaniem burgera.
Przejdźmy wreszcie do sedna czyli do jedzenia. Spróbowaliśmy dwóch rodzajów burgera: cheese bacon i burgera miesiąca z buraczkami i fetą. Pierwszy był poprawny, drugi zaskoczył pysznymi chrzanowymi buraczkami. Nie polecamy jednak spożywać go w ubraniu „wyjściowym”. Standardowe burgery w Bobby to 120 gram mięsa. Na nasz (a zwłaszcza Widelca) gust to trochę mało, gdyż krakowskie bary przyzwyczaiły nas do porcji 200 gramowych. Na niekorzyść wypada więc stosunek wielkości bułki do ilości mięsa. Polecamy zamawianie wersji double. Mięso jest smaczne, dobrze doprawione, raczej dobrze wysmażone, ale nie na podeszwę. Dodatki dość wyraziste, bułka duża i sezamowa. Nie jest to z pewnością bułka dla fanów „placka” z Moa, ale nam taka właśnie smakuje.
Do burgerów do wyboru są sosy: BBQ, Dijon, ziołowy, Classic i Hot Chilli. Do burgera z bekonem i serem wzięliśmy BBQ, a do burgera miesiąca, ziołowy. Sos barbecue w ogóle mi nie zapadł w pamięć, ale zjadłam tylko kawałek tamtego burgera. Widelcowi i naszym współtowarzyszom smakował. Ziołowy niestety przepadł, przytłumiony smakiem buraczków.
Jeszcze kilka słów o frytkach. Nie są to z pewnością najlepsze frytki w mieście. Bliżej im do mrożonki niż ziemniaków. Poza tym bez ostrzeżenia posypują je papryką i pieprzem, dlatego jeśli nie lubicie takich dodatków to uprzedźcie o tym obsługę. Doszły nas głosy, że niektórzy dostali frytki przesolone. Nasze słone nie były w ogóle więc mogliśmy posolić je według gustu. Do frytek niestety podają już sosy w saszetkach (keczup, majonez, musztarda).Ogólnie jesteśmy z wizyty w Bobbym zadowoleni. Nie są to może jakieś odkrywcze burgery, ale dobrze wykonana robota. Żeby jednak w pełni wyrobić sobie o nich opinię musimy zajrzeć do Bobbyego za jakiś czas, już anonimowo, bez zaproszeń i voucherów. Mamy nadzieję, że będzie smakować nam tak jak wczoraj.
Cen w artykule nie podaliśmy, gdyż wczoraj stołowaliśmy się na koszt Bobby Burgera (dostaliśmy zaproszenie na otwarcie i vouchery). Ceny burgerów od 10 PLN (120 gram mięsa), double od 15 PLN. Burgery miesiąca droższe o 10 PLN od „klasika”.
Bobby Burger, ul. Pawia 34, Kraków
wrz 13, 2014 @ 23:08:04
Gratuluję świetnego bloga. Dzisiaj go znalazłam i czytam od deski do deski. Jutro odwiedzę Bobby Burgera 🙂
gru 21, 2014 @ 19:50:25
Sądząc po Waszych zdjęciach i tym co mieliśmy okazję tam zjeść, w tych klasycznych wersjach dodatki są biedniutkie. Smutny, samotny plasterek ogórka i ociosany pomidor 😉 Wersja buraczkowa wygląda za to obficie. Nasze frytki były całkowicie bez smaku, może lepiej jakby posypali je przyprawami.
lip 03, 2015 @ 14:53:19
Ja byłem w Bobby, ale lokalu przy rynku. Chyba w miejscu po zlikwidowanej Zdybance. Pewnie lokal się przyjmie, bo na burgery nadal jest moda, a też mimo obecności konkurencji jakoś nie odczuwa się przesytu. Tzn. klientów jest wszędzie sporo. Jakość jest wszędzie również podobna. I tutaj – szczerze mówiąc nie widzę w sensu w wybieraniu właśnie BB. Faktycznie w stosunku jakości do ceny i zarazem wielkości do ceny jest gorzej, niż u konkurencji. Smak jest płaski, sosów nie czuć. Właściwie to dziwne, bo dodatków za wiele ten burger nie ma. A mięso, jak mięso. Jest po prostu poprawne. Frytki raczej słabe. Pod względem atrakcyjności lokalu – jest trochę estetyczniej, ale też dla wielu osób to akurat drugorzędna rzecz. Przy okazji Zdybanka miała dobre, normalne jedzenie, a upadła i tutaj szkoda.