Po domowemu czyli Jadło u Bociana
W ostatnim czasie, z racji przeprowadzanego w mieszkaniu remontu, podróżujemy często w okolice ulicy Rusznikarskiej. Podczas jednej z takich wizyt byliśmy strasznie już głodni, dlatego z radością przyjęliśmy obecność w tej okolicy jadłodajni u Bociana. Zerknęłam szybo co o tym miejscu piszą na Gastronautach i postanowiliśmy spróbować.Kiedy stoisz przy barze u Bociana, czujesz się trochę jak w barze mlecznym, bo tablica z menu wygląda jak z poprzedniej epoki. Ceny są trochę wyższe niż w barze mlecznym, ale wciąż akceptowalne. Wygłodniali okrutnie, zamówiliśmy: ja – kotleta de volaille (9 PLN), młode ziemniaki (4 PLN) i młoda kapustę, a Widelec rumsztyk z cebulką (8 PLN), młode ziemniaki i mizerię (4 PLN).
Na jedzenie czekaliśmy dobre dwadzieścia minut, ale warto było bo jedzonko przyszło świeżutkie i pachnące, prosto z garnka. Co prawda Widelec narzekał trochę na wielkość swojego rumsztyku, ale ze smaku był zadowolony. Mój de volaille tez był całkiem smaczny: mięciutki, z chrupiąca skórką z wypływającym ze środka masełkiem. do tego młode ziemniaczki i całkiem niezła kapustka. Może nie tak aromatyczna i doprawiona jak ta, której miała okazję próbować podczas Małopolskiego Festiwalu Smaku w Tarnowie, ale tez bardzo dobra.
Obiad popijaliśmy prawdziwym kompotem z owocami w cenie 1,50 PLN za spory kubek. Jedyne, czego u Bociana należy unikać to kawa z ekspresu. Jest absolutnie paskudna! Po obiadku, udajcie się więc na spacerek i kawusię wypijcie gdzie indziej.
Dwie wygłodniałe osoby zapełniły żołądki za 44,50 PLN.
A&J
lip 24, 2014 @ 08:02:08
Właściciele mieszkania przy ulicy Rusznikarskiej i jednocześnie testerzy kuchni gruzińskiej w realu życzą szybkiego i skutecznego zakończenia remontu 😉
Agnieszka
lip 24, 2014 @ 14:23:16
Dziękujemy 🙂