Tarty, kawa i shake’i na Warszawskiej czyli BonJour CaVa (nowe lokalizacje)
Gdyby ktoś nam nie powiedział o otwarciu BonJour CaVa pewnie szybko byśmy tam nie trafili. A przecież ten lokal znajduje się praktycznie w samym centrum Krakowa, na Warszawskiej, blisko Dworca Głównego Galerii Krakowskiej, Politechniki. No właśnie, Politechniki nie odwiedzamy, bo czasy studiów mamy już niestety dawno za sobą, a poza tym tylko jedno z nas studiowało na Politechnice. Zresztą bardzo krótko. Tak to jest, że chodzimy własnymi utartymi ścieżkami i często nie wiemy, że tuż za rogiem czai się… Nie, nie żubr, ale całkiem przyjemna kawiarnia. BonJour CaVa nie jest łatwo wypatrzyć idąc Warszawską od strony placu Matejki. Ich żółty, słoneczny (tak wiem, że jest w kształcie tarty, ale chyba po prostu bardzo brakuje mi słońca) szyld ginie niestety wśród innych większych szyldów przy tej ulicy. Ale gdy tylko miniecie bar z pierogami to już jesteście na miejscu.
Niech was nie zmyli nieciekawa witryna. Zajrzyjcie do środka. Jeszcze tylko kilka schodków i waszym oczom zaprezentuje się duża szklana witryna a w niej tarty, bezy, serniki i… jeszcze raz tarty. Wystrój pierwszej sali z drewnianym barem przypadł nam do gustu zdecydowanie bardziej niż sali w głębi ale zaletą tej drugiej jest duże okno wychodzące na park. W BonJour CaVa jest jasno, kolorowo i wesoło. Mimo panującej za oknem zimy lub tak jak dziś pluchy w BonJour CaVa zawsze jest wiosna. Podoba nam się również to, że wszystkie naczynia od filiżanki po papierowe kubki oznaczone są słonecznym, żółtym logo lokalu. Mają też papierowe podkładki pod talerze, z których możecie dowiedzieć się więcej o serwowanych przez nich tartach i innych daniach.
Ale dość o wystroju i naczyniach. Widelce w dłoń i à table! Od razu zaznaczę, że nie zjedliśmy tego wszystkiego na raz. BonJour CaVa odwiedziliśmy dwa razy i pewnie jeszcze tam wrócimy, bo w pamięci pozostały rzeczy, których mielibyśmy ochotę spróbować. Sama sporo piekę, ale na przykład bezy mnie onieśmielają. Z pewnością jednak nie onieśmielają cukiernika z BonJour CaVa, bo i pavlova i dacquoise wyglądają rewelacyjnie.Tak jak i słodkie tarty: kawowa, crème brûlée, z adwokatem, z jabłkami. Nie jestem w stanie wymienić wszystkich bo wybór tart w BonJour CaVa codziennie się zmienia. Widelec, który normalnie kawę spożywa tylko w postaci kawy, tutaj skusił się na tartę kawową (9 PLN) i po szybkości, z jaką zniknęła z talerzyka, można się domyśleć było, że mu smakowała. Mój wybór padł na drożdżówkę z rodzynkami (5 PLN), pains aux raisins, którą kupowałam podczas każdej wizyty we Francji. Z przykrością muszę stwierdzić, że z roku na rok smakują coraz gorzej i w niczym nie przypominają smaku z dzieciństwa. Choć przygotowanie ich jest dość pracochłonne, lubię piec je w domu i są to jedne z niewielu słodkich wypieków, które zjadam w ilości większej niż „na spróbowanie”. Drożdżówka z rodzynkami w BonJour CaVa mnie nie rozczarowała, zdecydowanie lepsza od tej z ostatniej wizyty w Paryżu. Była chyba nawet lepsza niż moja domowa. Krucha, pełna masła w cieście. Pyszna!
Do ciastek oczywiście zamówiliśmy kawy: latte i cappuccino, a także shake’i owocowe. Mamy słabość do owocowych koktajli a w BonJour CaVa oferują ciekawe połączenia smakowe. Spróbowaliśmy mango ze szpinakiem (10 PLN) i pomarańczy z pietruszką (12 PLN). Pietruszka fajnie równoważy słodycz pomarańczy, ale my zdecydowanie stawiamy na ten z mango. Ważne, że shake’i serwują tu z kruszonym lodem. Cały czas w pamięci mam ciepłe shake’i owocowe z Kipi i nie jest to miłe wspomnienie.
Próbowaliśmy też dań wytrawnych. Tarta z porami (10 PLN) jest delikatna i smaczna. Podawana jest z sałatką i doskonale nadaje się na lekki lunch. Gorzej niestety było z wołowymi klopsikami z ryżem. I nie chodzi tu o klopsiki, które są jak domowe, wilgotne w środku, z kleksem sosu pomidorowego. Można by rozważyć zmniejszenie ilości soli na rzecz innych przypraw ale to może kwestia indywidualnego gustu. Ryż niestety był kompletną porażką. Rozgotowany i bez smaku. Jako że to jedyna rzecz w BonJour CaVa, która mi nie smakowała, chcę wierzyć, że była to jedn
Nie próbowaliśmy śniadań i zup. Degustowaliśmy tylko pastę z sardynek z musztardą z Dijon i pieczywo. I na tej podstawie możemy stwierdzić, że śniadania prezentują się zachęcająco. Chętnie spróbowałabym też pulpecików brokułowych. Mam nadzieję, że kiedyś na nie trafię, bo dania lunchowe też zmieniane są co jakiś czas. Trochę zazdroszczę studentom Politechniki, że mogą tu dość często zaglądać, bo za moich czasów w przerwie między zajęciami mogłam co najwyżej zjeść stołówkowe obiady albo gotowe bułki z folii. Ale czasy się zmieniają.
Do BonJour CaVa pewnie jeszcze zajrzymy zobaczyć co nowego wymyślili. Może wreszcie nadejdzie wiosna i otworzy się okno z widokiem na park.
Tarty słodkie i wytrawne to wydatek 8-12 PLN, shake’i duże 10-12 PLN, dania lunchowe 17-19 PLN.
DLA DZIECI: krzesełka dla dzieci (w lokalu przy ulicy Dolnych Młynów)
BonjourCava, ul. Warszawska 16, ul. Piłsudskiego 5, ul. Koło Strzelnicy 2, ul. Dolnych Młynów 10/7c, ul. Brodzińskiego 4, Kraków.
p.
mar 21, 2013 @ 22:41:24
mijam ją codziennie autobusem w drodzę na uczelnie i jakoś nigdy nie chciało mi się wrócić z placu Matejki. ale przekonały mnie te zdjęcia. mam nadzieję, że spakują mi na wynos.
Agnieszka
mar 21, 2013 @ 22:53:50
Na pewno spakują. My wzięliśmy sernik kajmakowy dla rodziny na spróbowanie i zapakowali nam ładnie w pudełeczko.
Pozdrawiamy,
Agnieszka
Ruda
paź 27, 2013 @ 21:19:51
Ja odkryłam Bonjour dopiero kilka tygodni temu i bardzo mi posmakowała kawa. Dzisiaj na Najedzonych przetestowałam również tartę kurkową, i muszę powiedzieć, że na pewno zajrzę spróbować innych propozycji, pewnie tym razem na słodko. A że właśnie studiuję na Politechnice, często jest okazja:)
Julia
lis 28, 2013 @ 21:56:47
Skusiłam się niedawno na obiad z deserem i kawą. Danie obiadowe – zapiekanka porowo-ziemniaczana (plus rukola z papryką na boku) zaskoczyło mnie małą porcją, za to smak baaardzo ciekawy. Fajny lekki obiad. A ten deser…. beza z kremem do tej pory przyprawia mnie o szybsze bicie serca. Prawie łkałam jedząc, ale może jestem zafiksowana na bezach 😀 Wyszłam stamtąd mile ogrzana i zadowolona, nie tylko jakością jedzenia ale też klimatem i ciepłym i fachowym podejściem ekipy lokalu.
Przekleństwo długiego weekendu czyli Najedzeni Fest! Lokalnie | Z widelcem po Krakowie
cze 22, 2014 @ 21:55:56
[…] ucieszyło mnie, że naprzeciw naszym oczekiwaniom wyszło BonJour Cava, które zaserwowało, oprócz tart i lodów, również croissanty z kurczakiem i camembertem (6 […]