Jako tako czyli Wok (zamknięte)
Kuchnia orientalna chodziła już za mną od dłuższego czasu, dlatego jak tylko dowiedziałam się o otwarciu Woka, w miejscu dawnego Lokatora (nie za bardzo kojarzę co było tam między lokatorem a Wokiem), pobiegłam sprawdzić jak się sprawy mają. Dodatkową zachętą do wizyty w Woku była obecność w jego karcie zupy pho, którą w Krakowie uświadczyć bardzo ciężko. Ta słynna wietnamska zupa, to przysmak wielu krakowskich smakoszy azjatyckiej kuchni, którzy potrafią udać się do stolicy tylko w celu jej spożycia.
Na szczęście ja nie musiałam jechać do Warszawy, a tylko na Krakowską. Zamówiłam oczywiście pho z wołowiną (11 PLN) oraz makaron Sajgon z wieprzowiną (20 PLN). Moja towarzyszka zdecydowała się na danie dnia czyli aromatycznego kurczaka z nutą imbiru i mleka kokosowego, doprawionego kolendrą oraz goździkami z orientalną sałatka a z sosem imbir-sezam (14,99 PLN). W zestawie dnia jako dodatek serwowano ryż, ale na prośbę mojej przyjaciółki bez problemu wymieniono go na makaron.
Zacznijmy od pho. Troszkę nas rozczarowała, ale nie można powiedzieć, że była niedobra. Tylko, że taka trochę mało pho było w tej pho. Ot aromatyczny rosołek wołowy z mięsem, makaronem ryżowym, kiełkami fasoli mung, grzybami, plasterkami cytryny i garścią kolendry. Całkiem niezłe i rozgrzewające choć chętnie podkręciłabym ją większa ilością chili.
Po zupie przyszedł czas na makrony. Na moje nieszczęście, najpierw rzuciłam się próbować apetycznie wyglądającego dania mojej przyjaciółki. Jej kurczak był naprawdę pyszny! Takaż podobno była i sałatka, której niestety nie spróbowałam gdyż zabrałam się za moje danie. Niestety po aromatycznym kurczaku w imbirowo-kokosowym sosie mój makaron wydawał się być po prostu mdły. Danie to było zupełnie bez polotu, czarny pieprz i czosnek, znajdujące się w jego opisie zniknęły gdzieś w makaronowo- warzywnej, mało apetycznej brei.
Jako, że po pho byłam już dość pełna, postanowiłam zapakować większość makaronu do pudełka i poddać go ocenie Widelca. Ta nie była dużo lepsza od mojej. Widelec ocenił makaron na zjadliwy i dodał, że zjadł go tylko dlatego, że był po prostu głodny, a nie odstał obiadu (uroki remontu). Nie najlepsza to rekomendacja. Nie spisuję jednak Woka na straty, bo danie lunchowe było bardzo udane, a i zupa całkiem przyzwoita. Niewykluczone, że jeszcze tam zajrzymy, tym bardziej, że nieszczęsny makaron Sajgon już zniknął z menu.
Ceny bardzo przyzwoite: trzy osoby najadły się za 54 PLN z napojami.
Wok, ul. Meiselsa 14, Kraków
Lilka
lis 11, 2014 @ 19:22:19
Witam, gościliśmy Woku z mężem w sobotę. Troszkę obaw, że może nie…
bo czy świeżo, czy smacznie, czy czysto, czy miło. Okazało się ,że bardzo smacznie, świeżo, miło, i czysto. Pani która nas obsługiwała przesympatyczna. A jedzonko które przyrządził nam prawie na naszych oczach kucharz ( można podejść i zobaczyć przez szybę co się dzieje w kuchni) cudowne , smaczne wspaniale doprawione. Sajgonki jak marzenie ,które się spełnia z każdym kęsem. Wołowina po seczuańsku pychota, a mój hit to krewetki, krewetki , krewetki: jędrne , soczyste, w cieniutkim chrupiącym cieście. Jeszcze teraz przełykam ślinkę na wspomnienie o nich. W niedzielę nie szukaliśmy innej restauracji Wok na Kazimierzu to nasze miejsce do cudownych degustacji w Krakowie. Oczywiście w niedzielę próbowaliśmy innych specjałów( ale bez sajgonek nie dało się rady obejść). Polecam wszystkim odwiedzającym Kraków, kierunek Kazimierz i Wok. Wrócicie tam na pewno drugi raz, a uprzejmość i uśmiech tej młodej dziewczyny , która Was przywita będzie wspaniały. Przy okazji ukłoniki dla kucharza. Wrocławianie do Was wrócą !!!
,
1ww1
lut 27, 2015 @ 21:39:50
Polecam w szczególności kurczak sate z makaronem z bekonem i jajkiem cudo i zupę słodko-kwaśną. Pyszne jedzenie i przystępne ceny
ewiczek
cze 21, 2015 @ 21:20:36
miło sympatycznie i przede wszystkim pysznie. porcje duże jak na swoją cenę i miejscówkę na kazimierzu opcja 'stwórz woka” rewelacja a winko ryżowe hmm moc polecam