Indie prawie jak w Manchesterze czyli Ganesh (zamknięte)

Co ma Manchester wspólnego z Indiami zapytacie? A to, że zazwyczaj słyszę od bliższych lub dalszych znajomych, że najlepszą kuchnię indyjską można zjeść w Indiach, oczywiście, albo na Wyspach Brytyjskich. Sama bardzo dobrze wspominam wizytę w indyjskiej knajpce w Londynie choć wtedy jedyne porównanie stanowił dla mnie Bombaj Tandoori z Szerokiej, który wydaje się z roku na rok obniżać poziom.Kraków - Ganesh - Mutton Vindaloo

Łukasz, który wraz ze swą partnerką, zwaną w niektórych kręgach BezoPożeraczem, towarzyszył mi podczas niedzielnej wyprawy do restauracji Ganesh najlepsze wspomnienia o kuchni indyjskiej wyniósł z Bomabaju i Kalkuty oraz własnie z Manchesteru. Stąd tytuł wpisu. Łukasz, podczas tej wyprawy, był nie tylko moim ekspertem do spraw kuchni indyjskiej, ale też fotografem, gdyż Widelca zatrzymały obowiązki służbowe. Efekt pracy Łukasza możecie oglądać jako ilustrację do dzisiejszego wpisu.

Ganesh odwiedziliśmy niedzielnym dżdżystym popołudniem. Nie było tłoczno, ale wynikało to też z tego, że restauracja ta zajmuje naprawdę sporą powierzchnię w piwnicach przy Tomasza.  W trakcie naszego pobytu gości znacznie przybyło a przy sąsiednim stoliku zauważyliśmy sporą hinduską rodzinę. Na obserwacje mieliśmy sporo czasu bo zarówno na menu jak i na nasze dania musieliśmy trochę poczekać. Atmosfera była miła więc czas nam się nie dłużył i dopiero po wyjściu zauważyliśmy, że spędziliśmy w Ganeshu prawie 2 godziny.Kraków - Ganesh - menu

Ale do rzeczy czyli do jedzenia! Jako przystawkę zamówiliśmy smażone warzywa panierowane w mące grochowej (16 PLN). Zarówno smażone kalafiory, plasterki ziemniaka, cukinii i cebuli jak i oba sosy spotkały się z nasza sporą sympatią. Zapowiadało się całkiem nieźle.Kraków - Ganesh - Mix Veg Pakora

Okazało się, że tym razem to ja przyszłam nieprzygotowana, bo towarzyszące mi osoby menu przestudiowały już bardzo dokładnie przed wyjściem i wybór dania nie zajął im dużo czasu. Jako, że Łukasz miał ochotę spróbować i baraniny Vindaloo (34 PLN) i kurczaka Tandoori (28 PLN) , ja zdecydowałam się na zamówienie tego ostatniego aby miał możliwość porównania go z tym samym daniem w Indiach. Łukasz pozostał więc przy baraninie, a BezoPożeraczka skusiła się tym razem nie na bezę, której zresztą w indyjskiej restauracji nie podają, ale na indyjski ser w bardzo ostrym sosie (27 PLN). Łukasz poprosił jeszcze o lekkie podkręcenie ostrości swego dania, co wywołało przebiegły uśmieszek na twarzy kelnera. Całość postanowiliśmy zagryźć różnego rodzaju chlebkami naan.Kraków - Ganesh - Tandoori Chicken

Szczęśliwym trafem udało mi się rozpocząć degustację od najmniej ostrego dania czyli mojego kurczaka pieczonego w piecu Tandoor. Był kruchy i soczysty, co zgodnie przyznaliśmy jednak, zdaniem Łukasza nie udało się w stu procentach uzyskać takiego samego efektu jak w Indiach. Ale było i tak nieźle.Kraków - Ganesh - Tandoori chicken z bliska

Następna w kolejce była baranina w ostrym sosie. Sos, moim zdaniem, mistrzostwo. Odpowiednio ostry w sposób nie zabijającym pozostałych zawartych w nim smaków. Zabił za to niestety w  większości smak baraniny, a mięso to, o dość charakterystycznym smaku raczej ciężko jest przytłumić.Kraków - Ganesh - Mutton Vindaloo na łyżce

I wreszcie danie wegetariańskie, które, co nas zaskoczyło, było najbardziej ostre ze wszystkich. Najpierw trochę z przymrużeniem oka spoglądaliśmy na BezoPożeraczkę, która, prawie jak Smok Wawelski po zjedzeniu nadzianej siarką owcy, pochłaniała spore ilości płynów, bo tak ją paliło. Kiedy jednak spróbowałam i ja ostrego sosu, w którym podany był ser Paneer zrozumiałam całkowicie co przeżywała. Po dwóch łyżkach tego sosu, mój kurczak przestał być w ogolę ostry. Co warto podkreślić, i tym razem, zanim poczułam palenie podniebienia, byłam w stanie wyczuć cała gamę smaków przypraw zawartych w sosie. Trzeba przyznać, że kucharz w Ganeshu umie umiejętnie igrać z ostrością.Kraków - Ganesh - Madras Paneer

Jeszcze słowo o koszyku chlebków naan. Moim zdaniem były to najlepsze naan jakie kiedykolwiek jadłam a i moim towarzyszom bardzo smakowały. Może o tym świadczyć fakt, że imponująca góra chlebków zniknęła z naszego stołu w mgnieniu oka. Myślę, że dalibyśmy radę zjeść jeszcze drugą taką porcję.Kraków - Ganesh - Bread basket

Pomimo „synrdomu smoka Wawelskiego”, który utrzymywał się u niej jeszcze przez dłuższy czas, BezoPożeraczka była skłonna przyznać restauracji Ganesh 4 i pół punkta (widelca? – w pięciostopniowe skali). Najlepszym komplementem ze strony Łukasza było tymczasem stwierdzenie, że lepszą kuchnię indyjską serwują tylko w Indiach i Manchesterze, jednakże Ganesh nie jest od tych miejsc bardzo oddalony w swych smakach. Jeśli o mnie chodzi cieszę się, że w Krakowie coraz bliżej nam do Indii i nie musimy już na dobrą kuchnię indyjską jeździć do Londynu.Kraków - Ganesh - Madras Paneer na łyżce

Trzy osoby solidnie się posiliły i wypiły za 166 PLN.

Ganesh, ul. św. Tomasza 18, Kraków.

MENU

Autorem wszystkich zdjęć w tym poście jest Łukasz. Dziękujemy!
Ganesh Menu, Reviews, Photos, Location and Info - Zomato